Teruel miasto z zabytkami mudejar na liście UNESCO
Tytuł wyjaśnił Wam, dlaczego odwiedziliśmy właśnie Teruel. Przyjechaliśmy tu prosto z zimnej, ale magicznej Cuenki. Piszę prosto, bo po drodze mieliśmy jeszcze odwiedzić kolejne piękne przyrodniczo miejsca, ale z wiadomości pogodowych dowiedzieliśmy się, że w powyżej 1200 metrów spadł w nocy śnieg. Wobec tego postanowiliśmy udać się prosto do Teruel. Tym razem nie musiałam wjeżdżać pod górę, bo nasz hotel miał parking w dolnej części miasta oraz wyjście na ulicę w górnej części.
Teruel – trochę informacji
Teruel leży w Aragonii na wysokości 915 m n.p.m. Byli tu Iberowie, Rzymianie, Maurowie. W 1171 miasto odbił Alfons II Aragoński. Król nadał mieszkańcom prawa pozwalające na współistnienie islamu i judaizmu obok chrześcijaństwa. Na miastem wznoszą się wieże wybudowane w XIII wieku przez arabskich budowniczych.
Nie są one jedyną atrakcją miasta. Znajduje się tu wielce oryginalne muzeum Kochanków z Teruel. Z kolei w miejscowych restauracjach można spróbować szynki z Teruel.
Samo miasto sprawia miłe wrażenie, a przynajmniej jego stara część, którą mieliśmy okazję poznać. Życie skupia się na sympatycznym Plaza Torico. Kiedy tylko zaświeci słońce mieszkańcy i turyści siadają tu przy stolikach w licznych restauracjach i kawiarniach.
Teruel – historia kochanków
Pewnie informacja o znajdującym się tu Muzeum Kochanków trochę Was zdziwiła, dlatego od tego miejsca zacznę naszą wycieczkę po Teruel. Isabel i Juan znali się od dziecka. Isebel de Segura pochodziła z bogatego rodu, a Juan Martinez de Marcilla (czasami spotyka się nazwisko Diego Martinez) z ubogiej rodziny. Kiedy mieli po kilkanaście lat stwierdzili, że uczucie, które ich łączy jest głębsze niż przyjaźń. Na drodze ich szczęścia stanął ojciec Isabel, który powiedział Juanowi, aby wrócił po jego córkę, jak zdobędzie majątek. Juan wyruszył na wyprawę krzyżową, a Isabel obiecała, że będzie na niego czekała pięć lat.
Po pięciu latach okazało się, że spóźnił się o jeden dzień. Ojciec przekonał Isabel, że Juan zginął na wojnie, a ta wyszła za mąż za innego. Zrozpaczony Juan wdarł się do sypialni i chciał, aby Isabel go pocałowała. Ona odmówiła, twierdząc, że jest zamężną kobietą. Juan (Diego) Martinez nie wytrzymał i padł martwy.
Nazajutrz miał miejsce pogrzeb Juana (Diego). Isabel przyszła w białej ślubnej sukni, podniosła całun i ucałowała zmarłego. Z rozpaczy pękło jej serce.
Teruel – zwiedzanie Mauzoleum Kochanków
Przed budynkiem stoi rzeźba kochanków, z którą liczni turyści robią sobie pamiątkowe zdjęcia. W muzeum kupiliśmy bilety na wszystkie proponowane atrakcje, kosztował 9 euro. Zwiedzanie obejmuje muzeum, w którym najpierw obejrzeliśmy film o historii miasta. Na piętrze znajduje się multimedialna ekspozycja i grobowiec kochanków.
Wycieczka z przewodnikiem zaczyna się w kościele świętego Piotra. Kościół jest bardzo atrakcyjny. Malowidłami na ścianach i sklepieniu przypominał nam kościół Mariacki. I słusznie, bo okazało się, że został też pomalowany w XIX wieku. Ołtarz główny jest drewniany i nie został pomalowany. Sam kościół został wybudowany w XIV wieku w stylu gotyckim i mudejar. Później wyszliśmy na krużganki i do małego ogrody, a następnie weszliśmy na wieżę. Z góry rozciągał się piękny widok na miasto, a także na dach kościoła. Wracając, mieliśmy jeszcze okazję spojrzeć na kościół z góry. Kościół wraz z innymi zabytkami znajduje się na liście UNESCO.
Wizyta w mauzoleum gwarantuje małżonkom szczęśliwe życie do grobowej deski. Podobno łobuziaki, które widzą parę wchodzącą do mauzoleum śpiewają piosenkę: „Kochankowie z Teruel, głupia ona i on też”. To oczywiście już w tłumaczeniu. Informacja pochodzi z przewodnika, bo na miejscu żadnych łobuziaków nie spotkaliśmy.
Teruel – katedra i muzeum diecezjalne
Wieża katedry Santa Maria pochodzi z XIII wieku i również znajduje się na liście UNESCO. Nie widzieliśmy jej, bo właśnie trwał remont. Obejrzeliśmy samą katedrę. Największe wrażenie zrobił na nas kasetonowy sufit. Zaskakują postacie ubrane w stroje dworskie. Lepiej byśmy je widzieli, gdybyśmy nie zapomnieli lornetki. Podobały nam się też ołtarze, sklepienie kaplicy i kuta krata.
Rozczarowało nas muzeum diecezjalne, bo eksponaty zostały wystawione w taki sposób, że nie mogliśmy pojąć logiki. Wejście do katedry i do muzeum kosztowało 3 euro
Teruel – wieże i inne atrakcje
Obejrzeliśmy wieżę św. Marcina (Torre de San Martin) i weszliśmy na wieżę Zbawiciela (Torre de El Salvador). Bilet kosztował 2,5 euro, a na wstępie zwiedzania był film o historii miasta. A potem już tylko wspinanie się po schodach i oglądania miasta z góry.
I to dla tego widoku wspina się po schodach, bo same wieże najładniejsze są z zewnątrz. Ozdabiają je zielone i białe dekoracje.
W mieście znajduje się akwedukt, ale myliłby się ten, co uważa, iż pochodzi z czasów rzymskich, bo jest renesansowy.
Atrakcyjne są też schody mudejarowe schody, które prowadzą z jednej części miasta do drugiej. Na dole jest mały park, a dalej stacja kolejowa, no i parking, na którym stał nasz samochód.
Miło było siedzieć na Plaza Torico, gdzie znajduje się pomnik małego byczka i liczne restauracje, a także atrakcyjne budynki.
Warto pochodzić po mieście, trochę błądząc.
Teruel – informacje praktyczne
– Spaliśmy w Hotelu Botanicos, jego wielką zaletą było położenie.
– Szczególnie smacznie jedliśmy „Pura Cepe”, tuż za Plaza Torico i bliżej hotelu w „Tapas i Copas”
– Atrakcyjne jest zwiedzanie Mauzoleum Kochanków, warto kupić bilet na wszystkie atrakcje
– W katedrze przydałaby się lornetka.
– Koniecznie skosztujcie szynki z Teruel.
– Warto wejść na wieżę, widok rekompensuje trud.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.