Otwock Wielki jego historia i teraźniejszość
Pałac i park, który zwiedzaliśmy w Otwocku Wielkim wywarły na nas duże wrażenie, a kościół w Karczewie może służyć za wzór innym świątyniom. Ale po kolei: w niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę i postanowiliśmy odwiedzić Otwock Wielki, aby zobaczyć muzeum wnętrz, oddział Muzeum Narodowego w Warszawie. Pałac ten można oglądać dopiero od 2004 roku.
Otwock Wielki – gdzie to jest?
Jechaliśmy drogą 801 w kierunku Puław, z drogi trzeba zjechać w prawo na rondzie za Karczewem. W Otwocku Wielkim z kolei nie należy jechać do końca prosto, choć pałac widać z drogi. Wejście dla turystów jest z innej strony, trzeba skręcić przed pałacem w lewo, a potem w pierwszą drogę w prawo. Jeśli jednak trafimy pod tę niewłaściwą bramę, to informacji udzieli nam strażnik. Obiekt można zwiedzać tylko od czwartku do niedzieli w godzinach 10-16. Zwiedza się w towarzystwie przewodnika, grupa wchodzi do środka co pół godziny. Bilet normalny kosztuje 10 zł.
Trochę historii
Pałac został wybudowany w końcu XVII wieku i ma bogatą historię, zarówno tę starszą, jak i nowszą. Otwock Wielki był świadkiem wielu wydarzeń. Tu August II spotkał się z carem Piotrem Wielkim i zaproponował mu rozbiór Polski w zamian za utrzymanie się na tronie . Po wojnie został odbudowany i przechodził zmienne koleje losu, mieścił się tu nawet poprawczak dla dziewcząt. Ten eksperyment był zdecydowanie nieudany. Później był własnością szeregu instytucji. Często gościł tu generał Jaruzelski. Lech Wałęsa był tu internowany, a potem przyjeżdżał już jako prezydent, bo do 1995 roku pałac był własnością Kancelarii Prezydenta, później przejęło go MSWiA, obecnie Ministerstwo Kultury.
Otwock Wielki – pałac
Sam budynek jest po prostu ładny. Nie wiem czy ta kategoria mieści się w kanonie pojęć historii sztuki, ale przecież niekiedy to naprawdę trafne określenie. Uznawany jest za późnobarokowy, ale chyba bardziej przypomina budowle klasycystyczne. Pałac znajduje się na wyspie, wokół niego jest duży park. Wyspa otoczona jest wodami starorzecza Wisły, a wyspą stała się dzięki przekopanemu przez tureckich jeńców kanałowi. Uśmiech budzi fontanna z delfinami stojąca od parkowej strony pałacu.
Nasz młody przewodnik oprowadzał nas, opisując dzieje pałacu oraz przedmioty, które się w nim znalazły. Przedmioty nie należały do oryginalnego wyposażenia. Dlaczego? Wystarczy w kawiarni obejrzeć zdjęcia pokazujące skalę zniszczeń. Może szkoda tylko, że obrazy to głównie kopie, oryginały pewnie zalegają w muzealnych magazynach. Kilka rzeczy było jednak bardzo ciekawych. Przy kanapie znalazła się spluwaczka,
a obok drzwi szafka na nocniki.
Interesujące był też przenośny fortepian podróżny. Same sale zostały świetnie rozplanowane, z głównego holu rozciąga się widok na staw. Niektóre ściany zdobią freski, w dużej mierze oryginalne i całkiem nieźle zachowane.
Z artystycznego punktu widzenia to najcenniejsze co można zobaczyć wewnątrz. Warto zwrócić uwagę w pierwszej z oglądanych sal na fortepian, który należał do Paderewskiego.
Po obejrzeniu wnętrz wstąpiliśmy jeszcze do kawiarni, aby obejrzeć zdjęcia zniszczonego pałacu, no i oczywiście ulegliśmy pokusie i zjedliśmy pyszne jagodzianki.
Siedzieliśmy przy stoliku w parku i cieszyliśmy się wspaniałym widokiem i spokojem. Za kawę i dwie jagodzianki zapłaciliśmy 14 zł. Kiedy obeszliśmy park dookoła natrafiliśmy jeszcze na instalację, niestety nie była podpisana,
Kościół w Karczewie
ale Marcin odnalazł gdzieś w Internecie, że to rzeźba autorstwa Józefa Szajny. Drugim punktem naszej wyprawy był kościół w Karczewie.
Byliśmy bardzo sceptyczni, kiedy tam jechaliśmy. Myśleliśmy, że będzie zamknięty, ale nie. Okazało się, że kościół był otwarty, w sieni zaś znajdowała się też lista zabytków godnych obejrzenia,
wszędzie czysto. Stwierdziliśmy, że zdecydowanie ten kościół mógłby uchodzić za wzór dla innych. Kościół jest barokowy, ma zabytkową dzwonnicę. Wewnątrz na uwagę zasługuje chrzcielnica barokowa, ale przede wszystkim kazalnica w kształcie łodzi także wykonana w tym stylu.
Dopracowana w szczegółach nadaje wnętrzu niepowtarzalny klimat. Na zewnętrznej ścianie kościoła jest też zabytkowa tablica poświęcona fundatorom. Bardzo zadowoleni z naszej wycieczki postanowiliśmy pojechać do pobliskiego Otwocka i w restauracji „Soplicówka” zjeść zachwalane na portalu gastronomicznym pierogi oraz barszcz z kaszą gryczaną. Dowiedzieliśmy się, iż taki barszcz wywodzi się z tradycji wileńskiej kuchni. Faktycznie wszystko okazało się świetne, siedzieliśmy na zewnątrz i wdychaliśmy wspaniałe otwockie powietrze.
Ale to już historia, dziś wyruszamy na zachód.
Jeśli
lubicie zwiedzać województwo mazowieckie, kliknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Jeśli lubicie spacery po ciekawych miejscach, w których żyli niezwykli ludzie, wybierzcie się z nami do Konstancina.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-07-19