Ottomania, czyli o krakowskiej wystawie
W Muzeum Narodowym w Krakowie, w budynku przy Błoniach, niedawno otwarto bardzo ciekawą wystawę Ottomania, poświęconą wpływom tureckim na kulturę europejską. Oczywiście musieliśmy ją zobaczyć. Wystawa nie jest ogromna, ale jak wypożyczycie audio przewodnik zwiedzanie zajmie wam grubo ponad godzinę. Przewodnik jest dobrze przygotowany, warto więc odżałować dodatkowe 3 zł. Jedynie jest czasem problem ze znalezieniem eksponatów, o których mowa. Niektórych po prostu chyba zabrakło, a sposób ponumerowania innych wydaje się być nieco dziwny. Ale dość tych utyskiwań. Na wystawie obowiązywał zakaz robienia zdjęć, więc tym razem tekst będzie pozbawiony ilustracji. Wystawa trwa do 27 września 2015, a jej pełny tytuł to „Ottomania. Osmański Orient w sztuce renesansu”
Wystawa obrazuje konfrontację dwóch światów. Na wystawie znajdują się prace takich artystów, jak: Gentille Bellini, Hans Memling, Jocopo Tintoretto, Paolo Veronese, Albert Durer i nawet, jeśli nie interesuje was temat, dla tych kilku obrazów warto się na nią wybrać. Niestety, zbyt rzadko mamy możliwość oglądać w Polsce dzieła światowych mistrzów.
Widzimy, jak stopniowo obawa przed obcymi najeźdźcami zmienia się w fascynację ich kulturą. Czy to znaczy, że obawy zniknęły ? Nie i dalej toczono wojny, często krwawe. Wszyscy pamiętamy przecież, iż Kara Mustafa dotarł pod Wiedeń w 1683 roku, a więc w czasie, gdy o opisywanej na wystawie epoce renesansu wszyscy zapomnieli. Fascynacja, o której mowa, szczególnie dobrze widoczna była w Rzeczpospolitej. Prowadziliśmy wiele wojen z imperium otomańskim, ale jednocześnie tamtejsza kultura, stroje, broń stawały się popularne. Co więcej, powstawały specjalne warsztaty wyrabiające przedmioty naśladujące wyroby ze Wschodu. Król Zygmunt III Waza, skądinąd gorliwy katolik, kolekcjonował przedmioty stamtąd pochodzące. W Polsce byli i tacy, którzy biegle posługiwali się językiem tureckim, który także stał się źródłem zapożyczeń dla naszej rodzimej mowy. Stąd mamy choćby kołczan, dywan, tulipan czy jogurt. A do tego jeszcze nasi rodacy przechodzący na islam i robiący karierę na sułtańskim dworze. Wschód był fascynujący na tyle, iż wytworzyła się w Polsce kultura sarmacka karmiąca się mitem pochodzenia szlachty od legendarnych Sarmatów mieszkających ponoć gdzieś między Wołgą i Donem.
Jeśli ktoś nie dotrze na wystawę w krakowskim muzeum, to zachęcamy do szukania śladów orientu, wschodu w innych miejscach, jak choćby na Wawelu. Zachęcamy do oglądania portretów sarmackich i broni i strojów eksponowanych w wielu muzeach i zamkach w Polsce. Taka fascynacja kulturą kraju, z którym prowadzi się wojny, fascynacja kulturą, której zdaje się nie akceptować to nie tylko nasza specjalność. Dość popatrzeć na Hiszpanię. Tam po konkwiście i odzyskaniu terenów zajętych przez Arabów rozwinął się styl zdobniczy i architektoniczny mudejar będący wprost nawiązaniem do budowli Maurów.
Jak widać wystawa, bardzo ciekawa, skłoniła nas do paru refleksji, tym bardziej zachęcamy do wizyty w krakowskim muzeum.
Jeśli
lubicie Kraków, wszystkie wpisy znajdziecie tu.
chcecie wiedzieć, co się u nas dzieje, śledźcie nas na Facebooku i Instastory;
fascynuje Was poznawanie Polski, kupcie nasz ebook, więcej szczegółów na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.