Montreux, szwajcarska riwiera
Nie będę siliła się na dokładny opis miejscowości, bo byliśmy tu tylko 1,5 godziny. Wpadliśmy po drodze, bo zawsze chciałam ją zobaczyć. Właściwie to od lat trochę zerkaliśmy na Montreux, jadąc z Genewy w góry pociągiem. To bardzo malownicza trasa prowadzącą częściowo wzdłuż brzegu Jeziora Genewskiego. Gdy dopisuje pogoda pięknie widać Alpy, a czasem można zobaczyć nawet sam Mont Blanc. Z pociągu jednak nigdy nie wysiedliśmy w tym mieście, no więc przyszedł czas odrobienia zaległości.
Montreux – festiwal jazzowy
Miłośnikom jazzu Montreux kojarzy się ona przede wszystkim z głośnym festiwalem, który odbywa się tu każdego roku w lipcu i gości największe muzyczne sławy. Kto tu nie grał…no grali prawie wszyscy wielcy muzyki jazzowej i nie tylko. Kiedyś, pamiętam, był także konkurs Róże Montreux. Dość jednak tych wspominek i wracajmy do tematu.
Zadaniem pierwszym po przybyciu do Montreux było znalezienie miejsca parkingowego. Nie było to zupełnie trywialne, bo miasteczko jest raczej zatłoczone i niejako wciśnięte między opadające wzgórza i jezioro. Na wzgórzach oczywiście są malownicze rezydencje i domy, ale my chcieliśmy być jak najbliżej jeziora. Najwyższy punkt w gminie leży na wysokości 1941 m.n.p.m, a jezioro na 372 m.n.p.m.
Montreux – promenada
Kiedy już się nam udało zaparkować wyszliśmy na słynną promenadę, bo miejscowość leży nad Jeziorem Genewskim, na samym jego końcu. Stała się sławna w XIX wieku, kiedy odkryto specyfikę jego klimatu. Jest tu zawsze cieplej niż w innych okolicznych miastach, jest także więcej dni słonecznych. Warunki pogodowe sprawiły, że rośnie tu śródziemnomorska roślinność, co z widokiem na otaczające szczyty i taflę jeziora zapewnia malownicze widoki.
Tuż koło hali targowej stoi pomnik Freddiego Mercury’ego wykonany przez czeską rzeźbiarkę Irenę Sedlecką, miejsce przy którym zawsze pełno turystów, chcących się sfotografować ze swoim idolem (a może po prostu uważają, że to ładna rzeźba ?).
Niestety za pomnikiem ciągną się stragany i co tu dużo mówić, psują one promenadę. Trudno się przecisnąć, bo w Montreux jest ulubionym miejscem urlopowym i wycieczkowym . Przez kogo zapytacie ? Są tu ludzie zaznaczający swym zachowaniem arystokratyczne pochodzenie, są cudzoziemcy z całego świata, jest bardzo dużo osób w tradycyjnych strojach muzułmańskich itd., itd. Wśród tego tłumu przepychają się ludzie na rowerach i osoby uprawiające jogging. Woda w jeziorze jest bardzo czysta. Przy głównym deptaku nie ma jednak miejsca do kąpieli. Tak kąpieli, bo woda w tym jeziorze jest w lecie ciepła.
Montreux – architektura
Architektura z początku XX wieku tworzy klimat Montreux. To przede wszystkim piękne hotele odwrócone twarzą w stronę jeziora. Kamienice tworzące dostojne aleje. W latach 60-tych i tu udało się jednak postawić zupełnie brzydki wieżowiec, mieści się tu hotel. Z wyższych pięter muszą być wspaniałe widoki. Pasuje on tu jednak jak pięść do nosa.
Spacer promenadą dostarcza wspaniałych widoków, no bo góry, jezioro, piękny krajobraz i budynki. To, co męczy, to oczywiście tłok, stragany. Atmosfera jest tą przypominającą nieco polskie kurorty w trakcie sezonu. W moich zaś ustach nie brzmi to jak komplement. To nie są typowe szwajcarskie klimaty. Pewno gdyby skorzystać z uroków przebywania w jednym z klubów położonych tuż przy deptaku dałoby się zmniejszyć poczucie dyskomfortu, ale na to czasu nie mieliśmy, a chęci chyba też nie.
Montreux – muzyka
Tak jakoś potoczyła się ta relacja, że zupełnie zapomniałam o wątkach muzycznych. A w Montreux jest studio w którym nagrywał zespół Queen, nagrywali też Rolling Stones i inni artyści. Znalazłam także historię z kategorii określanej przez wielu jako „pyszna” (ale chyba nie przez tych, którzy stali się jej ofiarami).
W 1971 roku, a więc w czasach prawie archeologicznych dla wielu osób, w Montreux nagrywał płytę zespół Deep Purple. Wtedy to jeden z fanów, tym razem jednak nie Deep Purple, a Franka Zappy wystrzelił racę. I nic by nie było w tym dziwnego i strasznego gdyby nie…No właśnie, od racy zapaliło się i spłonęło kasyno. Zespół Deep Purple podszedł do sprawy praktycznie i nagrał piosenkę „Smoke on the water”. Piękne, prawda? Dla właścicieli kasyna chyba jednak nie.
Nie doszliśmy do słynnego zamku Chillon, który majaczył się gdzieś na horyzoncie, bo po prostu zabrakło nam czasu. Przyjedziemy tu na pewno jeszcze raz. Ciekawi nas jak miasteczko wygląda poza latem. Podobno jest tam ciekawy kiermasz świąteczny. Przy okazji zobaczymy inne miejscowości leżące nad brzegiem jeziora. Morges związane z historią polskiej polityki okresu międzywojennego, Vevey gdzie mieści się siedziba główna światowego giganta koncernu Nestle (mają rewelacyjnie położone biura tuż nad brzegiem jeziora) i pewno coś jeszcze.
Jeśli
lubicie Szwajcarię, zajrzyjcie tu;
chcecie wiedzieć, co się u nas dzieje, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
interesujecie się ciekawymi miejscami w Polsce, kupcie nasz ebook, szczegóły znajdziecie w tym wpisie, a klikając w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Link poniższy jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia i Marcin dnia 2014-08-29