Boże Narodzenie w Madrycie
W zeszłym roku spędziliśmy Święta Bożego Narodzenia w Sewilli, a w tym postanowiliśmy ten czas przeżyć w Madrycie. I jak było? Podobnie i inaczej. Jak wyglądało Boże Narodzenie w Madrycie? Przede wszystkim w stolicy Hiszpanii tuż przed świętami był ruch jeszcze większy niż zazwyczaj, czyli niewyobrażalnie duży. Tłok panował wszędzie, poczynając od metra, na ulicach i sklepach kończąc. Wszystko uspokoiło się koło godziny 17. Wtedy zamknięto ostatnie sklepy. Wyjątek, jak zawsze, stanowiły te prowadzone przez Chińczyków. Zwiedzać można było, ale tak gdzieś do 14. My byliśmy w Prado, które właśnie o tej godzinie zamykano.
Większość restauracji też była zamknięta. Mieliśmy z tym drobny problem, bo przez Internet zarezerwowaliśmy miejsce na wigilijną kolację, ale coś nas tknęło i zadzwoniliśmy, no i okazało się, że lokal właśnie zamykają. Ale dzięki uporowi Marcina udało nam się znaleźć wspaniały lokal baskijski ze świetnym jedzeniem i wspaniałą obsługą. Nie było specjalnego świątecznego menu, ale rybne baskijskie bardzo nam smakowało.
Boże Narodzenie w Madrycie – wigilijny spacer
Do hotelu musieliśmy wracać na piechotę, bo ostatnie metro w Wigilię jechało około 22. Ale spacer sam w sobie okazał się bardzo przyjemny i po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy plac Puerta del Sol prawie pusty. Lokale, które były otwarte szybko zapełniały się gośćmi i to nie tylko turystami. Przed niektórymi stały kolejki czekających na wolne miejsce. Nad ulicami lśniły świąteczne dekoracje. Jednak te warszawskie są dużo bogatsze i ładniejsze.
Widzieliśmy mało choinek. Tradycja świątecznych dekoracji jest zresztą w Hiszpanii inna niż w Polsce. Na jarmarku świątecznym na Plaza Mayor sprzedawano figurki, bo jak się domyślamy, Hiszpanie robią w domu szopki. Najbardziej podobały nam się małe stoiska z szynką, które też można było wstawić do szopki. Stoiska wypełnione też były dziwnymi czapkami i perukami, ale to nas akurat nie dziwiło, bo poprzedni Sylwester spędziliśmy właśnie w Madrycie i te dziwne okrycia głowy już zauważyliśmy. Trochę ludzi zresztą w zabawnych czapkach chodziło też w pierwszy dzień Świąt. . No, ale to tak dygresyjnie, bo przecież w wigilijna noc jarmark świąteczny też był nieczynny.
Następny dzień
Następny dzień zaczynał się późno, wystarczy powiedzieć, że metro było czynne dopiero o 8. Oczywiście wszystkie muzea i prawie wszystkie sklepy były zamknięte. Zrobiliśmy sobie długi spacer po mieście. W końcu udało się znaleźć czynną knajpkę, zjedliśmy więc jakieś kanapki i dotrwaliśmy do zamówionej wcześniej kolacji. Może zjedlibyśmy w restauracji i świąteczny obiad, ale mimo swej wielkości i wcale nie tak niskich cen, w porze obiadu cała była już zarezerwowana na kilka dni przed Bożym Narodzeniem.
Drugi dzień Świąt wyglądał już zupełnie normalnie, wcale nie świątecznie, a my wyruszyliśmy z Madrytu na południe do Malagi.
Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.
Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.
Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jeśli z niego skorzystacie.
Dodane przez Małgorzata Bochenek dnia 2015-12-27