Sztokholm Pałac Królewski Drottingholm
Jesteśmy już w Warszawie, ale pozostał mi do opisania ostatni dzień w Sztokholmie. Rano pojechaliśmy do Drottningholm, czyli do pałacu w którym mieszka król. Jechaliśmy tam metrem, a potem jeszcze autobusem. Pałac mieści się za miastem, ale z pewnością jeszcze w granicach sztokholmskiej aglomeracji. Król mieszka w jednej jego części, a drugą można zwiedzać.
Pałac Królewski Drottingholm – zwiedzanie
Niestety w środku jest zakaz fotografowania. Zwiedza się kilka komnat na pierwszym i na drugim piętrze. Największe wrażenie zrobił na nas obraz malowany na skórze. Ładne były freski na ścianach. Oglądaliśmy bibliotekę. Wnętrze jest niewątpliwie interesujące i warto poświęcić pół godziny na zwiedzanie. Dla wielu gości ważne jest chyba i to, że kilka pomieszczeń dalej mieszka prawdziwy król i jego rodzina.
Pałac Królewski Drottingholm – park
Wokół pałacu rozciąga się wspaniały park. Są przystrzyżone klomby, zadbane trawniki, kaczki, pełniące rolę kosiarek i fontanny.
Pałac Królewski Drottingholm – chiński pałacyk
W parku jest też chiński pałacyk, kaprys jednego z królów. Wewnątrz jest tu chińska porcelana, a także przedmioty z laki.
Obok pałacyku jest też jadalnia i pokój bilardowy.
Pałac Królewski Drottingholm – teatr
Po obejrzeniu wnętrz pałacu i parku, postanowiliśmy jeszcze zobaczyć teatr. Zwiedza się go z przewodnikiem, my wybraliśmy wersję angielską.
Teatr jest w całości zachowany i sprawia wrażenie jednej wielkiej sceny. Kominek, choć wygląda na marmurowy jest drewnianą atrapą. Maszyneria pozwalająca zmieniać dekoracje pochodzi z XVIII wieku . Pierwszy pokój, który oglądaliśmy był sypialnią architekta. Ale najciekawsza była sala widowiskowa. W środku są krzesła dla rodziny królewskiej.
Właśnie trwały przygotowania do kolejnej premiery.Wszystkie elementy sprawiają wrażenie solidnych marmurowych i kamiennych konstrukcji, a w istocie to drewno, a nawet paper mache Obejrzeliśmy jeszcze suknie z dawnych przedstawień oraz dużą salę, która pełni różne funkcje: jest salą bankietową, balową, a także foyer. Kiedyś była także używana przez władców jako pokój śniadaniowy. Jakiż wspaniały widok roztaczał się przed ich oczyma podczas śniadania. Tak między pierwszym a drugim kęsem bułeczki z cynamonem. Ale miało być o pałacu, a nie o jedzeniu więc wracam do tematu. Jeżeli będziecie kiedyś w tym miejscu, pamiętajcie, że naprawdę warto obejrzeć teatr. Cały kompleks znajduje na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Katedra w Sztokholmie
Do centrum można dostać się statkiem, ale wiał wiatr, woleliśmy więc pojechać autobusem i metrem. Mieliśmy jeszcze jeden punkt programu katedrę. Poprzedniego dnia nie udało nam się jej zwiedzić, bo jest czynna tylko do 16. Wnętrze zaskakuje bogatymi dekoracjami. Jest gotyckie choć z zewnątrz katedra jest barokowa. Najbardziej imponująca jest średniowieczna, pochodząca z końca XV wieku, rzeźba św. Jerzego walczącego ze smokiem.
Jest ona olbrzymia, pełna ekspresji i przyciąga uwagę. Warto zwrócić uwagę na XVI-wieczny obraz pokazujący tajemnicze kręgi, jakie pojawiły się nad Sztokholmem.
Wydarzenie to przeraziło ówczesnych mieszkańców miasta, którzy szukali schronienia przed nieznanym w kościołach. Warto oczywiście obejrzeć także srebrny ołtarz i bogato rzeźbioną kazalnicę oraz miejsca przeznaczone dla pary królewskiej. Nie piszę tu przewodnikowej relacji, ale chyba warto wiedzieć, ze w katedrze można zaopatrzyć się w mały plan wskazujący na najważniejsze obiekty do zobaczenia. Prosty i czytelny. W katedrze prezentowane też były suknie ślubne z różnych epok.
Nie zabrakło tam i najnowszych kreacji. Trochę zaskakujące, ale nie sprawiające wrażenia dysonansu w tym wnętrzu. Zapaliliśmy świeczki i umieściliśmy je na konstrukcji, a właściwie nowoczesnej rzeźbie, świeczkowym globusie, stojącej niedaleko wyjścia.
Co było dalej ? Poszliśmy na kolejny spacer wzdłuż nabrzeża. Teraz już tylko włóczyliśmy się po mieście i obserwowaliśmy jego mieszkańców. Trzeba przyznać, że lubią się ruszać, po deptaku ledwo dało się chodzić z powodu tłumów spacerowiczów i czasem przemykających biegaczy. Ci, którzy postanowili usiąść i pogapić się na innych umilali sobie czas konsumpcją alkoholu z którego spożyciem Szwecja walczy trochę, ale chyba trochę nieskutecznie.
Jeśli
lubicie Szwecję, zerknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie
fascynuje Was Polska i chcecie odwiedzić piękne miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgosia dnia 2013-08-12