
Przyjemne podróżowanie, co zrobić, żeby było miło
Przyjemne podróżowanie, o tym piszemy. Ma to wiele znaczeń, ale też wyróżnia naszą stronę z całej masy podróżniczej blogosfery. Nie piszemy, jak podróżować najtaniej, choć oczywiście zawsze znajdą jakieś rady, jak nie wydać pieniędzy, kiedy nie ma potrzeby. Myślę raczej, że nie jesteśmy typowymi backpakerami, jedzącymi kanapki i chińskie zupki, oszczędzającymi na noclegach. Nie widzimy oczywiście nic złego w takim podróżowaniu. Były czasy, że przemierzaliśmy z namiotem Europę i Turcję, ale dziś jest to już poza nami. Może kwestia wieku? A może to, że w podróży zaczęły się liczyć inne rzeczy niż tylko to, aby dotrzeć do jak największej ilości miejsc.
Przyjemne podróżowanie – planowanie
Teraz starannie wybieramy cel podróży , zazwyczaj mamy napięty harmonogram, którego oczywiście nie realizujemy, też celowo. Ale o tym jeszcze napiszę osobno, bo dziś będzie tylko o naszej filozofii podróżowania. Wracamy do miejsc, które nas zauroczyły, stąd tyle tekstów na naszej stronie poświęconych Hiszpanii. Bycie tu sprawia nam prawdziwą radość. Poznajemy regiony, potrawy, miasta i zabytki. Za chwilę będziemy hiszpańskimi ekspertami pełną gębą.
Przyjemne podróżowanie to otwartość na zmianę planów, na ludzi, na jedzenie. Wszędzie, gdzie jesteśmy obserwujemy lokalnych mieszkańców, aby zobaczyć, co jest dla nich ważne, jakich zwrotów językowych używają, co jedzą w danym miejscu. To wszystko pozwala nam lepiej funkcjonować podczas wyjazdów, więcej widzieć, więcej próbować i więcej doświadczać. Staramy się też specjalnie nie spinać, choć jest to trudne, bo my Polacy to spinanie się mamy w genach. Może zresztą dlatego tak lubimy Hiszpanię, bo jej mieszkańcy najnormalniej w świecie nie spinają się i jakoś żyją. Podczas wyjazdów zapominamy więc, że musimy być najlepsi, bo i tak nie będziemy, chociażby przez problem z językiem. Zapominamy też o poczuciu wyższości, no i poznajemy, cieszymy się nowościami, smakujemy, obserwujemy i uśmiechamy się.
Dlaczego podróżujemy?
Podróżujemy, bo lubimy. Sprawia nam przyjemność obserwowanie różnic między poszczególnymi krajami. Zauważamy też podobieństwa. Lubimy być w nowym miejscu i odkrywać je stopniowo aż stanie się znane. To fantastyczne uczucie odkryć na przykład w Hiszpanii, że na śniadanie często je się tost z pulpą pomidorową. I potem jeść to regularnie aż nam się znudzi i jak Hiszpanie zapragniemy skosztować czegoś innego. Albo odkryć w Brugii 400 rodzajów piwa w jednej knajpie.



Siłą rzeczy podczas naszych podróży też porównujemy, głównie stosunek do turystów, sposób życia mieszkańców, otwartość różnych obiektów, tolerancję, sposób ubierania się, czyli wszystko to, co się da zauważyć na pierwszy rzut oka. Dobrze czujemy się w miejscach, w których jesteśmy mile widziani. Dlatego też mamy pewien opór, aby znów jechać na Litwę, bo w Druskiennikach nie czuliśmy się dobrze. To chyba jedyne miejsce, gdzie niechęć do Polaków była tak wyraźna. I można to oczywiście rozumieć, ale podczas urlopu chcemy czuć się dobrze i tyle.
Przyjemne podróżowanie – jak podróżujemy
Przyjemne podróżowanie to dla nas także rozgryzanie komunikacji miejskiej i układu ulic, więc po miastach lubimy chodzić lub poruszać się komunikacją miejską, tylko sporadycznie korzystamy z taksówek. Komunikacja miejska w każdym mieście ma swój własny system. Przed wyjazdem do miejsca, którego nie znamy sprawdzamy, jakie są zasady jej działania, gdzie kupuje się bilety, którymi drzwiami trzeba wsiąść i czy opłaca się kupić bilet okresowy.
Metro lub autobus to wspaniałe miejsce, aby przyjrzeć się ludziom: jak się zachowują, w co są ubrani, co czytają, czy są dla siebie uprzejmi. Za granicą, ale nie tylko, człowiek ma tendencję do patrzenia na świat z własnego punktu widzenia i wtedy na przykład Hiszpanów stojących na ulicy i rozmawiających, którzy nie przesuną się ani na centymetr uznamy za niegrzecznych i niemiłych w stosunku do nas. Po krótkiej obserwacji okaże się, że oni zawsze tak się zachowują i z nami nie ma to nic wspólnego. Co więcej, kiedy my zajmiemy pół chodnika, bez problemu nas ominą, nie robiąc żadnych min. Tak po prostu mają.
Między miastami czasem jeździmy autobusami i pociągami, czasem samochodem. Jeżeli gdzieś łatwo dojechać transportem publicznym, korzystamy z niego. Czasem są jednak miejsca, w które o wiele łatwiej dojechać samochodem. Obie nasze formy podróżowania lubię. Transport publiczny wymaga pewnego wysiłku podczas kupowania biletu, znalezienia rozkładu jazdy, odpowiedniego peronu itp. I oczywiście znów pozwala obserwować współpodróżnych. Z kolei samochód daje możliwość zatrzymania się w każdej chwili, podjechania tam, gdzie się chce. Naszą samochodową wyprawę po Estremadurze wspominamy naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że planujemy podobną po Kastylii i Leon.
Spanie
Przyjemne podróżowanie to także wygodne noclegi. Śpimy w hotelach, pensjonatach i apartamentach, czasem w centrum, czasem gdzieś na linii metra. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Spanie w centrum to brak marnowania czasu na dojazdy, ale z drugiej strony widzi się tylko „turystyczną” stronę danego miejsca, je się w restauracjach przeznaczonych dla turystów. Spanie w hotelu i w pensjonacie wymusza jedzenie posiłków na zewnątrz. W apartamencie możemy coś sami przygotować. Jedząc na zewnątrz poznajemy lokalną kuchnię, gotując, pewnie przygotujemy potrawy dobrze znane, chyba że odwiedzimy lokalny targ i przygotujemy jedzenie z lokalnych produktów. Ja chyba wolę wynajmować apartament, bo daje możliwość wyboru. Ostatnio zdarzało mi się chorować podczas wyjazdów, wtedy możliwość zrobienia gorącej herbaty była bezcenna.
Jedzenie
Przed każdym wyjazdem przygotowujemy się: czytamy przewodniki, strony internetowe, blogi. Szukamy restauracji. Potem na mapie zaznaczamy, co chcemy zwiedzać, co jeść i dopiero wtedy decydujemy o wyborze miejsca do spania. Muszę jednak zaznaczyć, że miejsc, które chcemy odwiedzić jest znacznie więcej niż uda się zobaczyć w czasie pobytu. To po to, aby mieć wybór. Bo choć nie jesteśmy zwolennikami podróży afirmowanych niegdyś przez „Lonely Planet”: przyjeżdżam do miejsca, nic o nim nie wiem i idę pierwszą ulicą, bo daję się ponieść chwili. Uważamy, że takie nastawienie jest niemądre i pewnie nieprawdziwe. Bo idąc przypadkową ulicą można pominąć jedyne w swoim rodzaju miejsce, znajdujące się akurat na sąsiedniej ulicy.
Przygotowujemy więc własny przewodnik i nawet mapę, ale na miejscu wcale ściśle nie trzymamy się planu. Gdybyśmy to robili, stracilibyśmy całą przyjemność z podróżowania, byłoby to jak odrabianie lekcji. Wobec tego plan wyznacza tylko kierunek, a dalej dajemy się ponosić. Kiedy zmęczymy się oglądaniem muzeum, nie idziemy do kolejnego, bo było w planie, tylko spacerujemy przypadkowymi ulicami (jak bohaterowie „Lonely Planet”) obserwujemy życie danego miejsca, siadamy na ławce lub idziemy na kawę. A jeśli czegoś nie zdążymy zobaczyć, mówimy: – będzie powód, aby tu jeszcze raz przyjechać.




Podczas podróży unikamy miejsc niebezpiecznych, nie potrzebujemy dodatkowej adrenaliny. Nie chcemy oglądać biedy, wszędzie jest taka sama, czyli mało atrakcyjna, a oglądanie jej uważamy za zwykłe podglądactwo. Nie szukamy miejsc, gdzie toczą się wojny, albo państwo przestało działać. Życie jest wystarczająco trudne i skomplikowane, żeby jeszcze w wakacje je sobie utrudniać. Podczas wyjazdów celowo szukamy jasnej strony, aby ciepłymi wspomnieniami cieszyć się w gorszych momentach, które zawsze, niestety, się zdarzają.
Jeśli
jesteście ciekawi, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
lubicie podróżować po Polsce o odkrywać niezwykłe miejsca, kupcie nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a jeśli klikniecie w poniższe zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.
Booking.com
Dodane przez Małgorzata Bochenek dnia 2016-01-25

