Blog,  Hiszpania,  Madryt,  Niezbędnik,  Praktycznie

Hotel Ritz w Madrycie, jak się tu śpi?

W prezencie pod choinkę dostaliśmy dwa noclegi w madryckim Ritzu i muszę przyznać, że było to szczególne doświadczenie. Z racji dawnych podróży służbowych zdarzało nam się wcześniej sypiać w tej klasy hotelach, ale pobyt prywatny to zupełnie co innego. Dlatego też postanowiliśmy napisać: hotel Ritz w Madrycie, jak się tu śpi?

hotel Ritz w Madrycie
Kwiaty w holu

Hotel Ritz w Madrycie – nasze wejście

Zabawnie było od samego początku. Pod hotel podjechaliśmy taksówką, zaraz przy nas znalazł się boy hotelowy (swoją drogą fajne określenie dla 40 letniego, rosłego mężczyzny), wyrywając nam z rąk wszystko, co w nich mieliśmy. Zapytał nas o nazwisko, a potem wykrzyczał na cały hol: Mister Bochenek is cominig, szedł przed nami i powtarzał to jakieś trzy razy. Miałam drobny problem, aby zachować powagę. Udało się tylko częściowo. Dostaliśmy stary, dobry klucz z odpowiednio ciężkim breloczkiem, a nie jakieś tam karty magnetyczne. Windą wjechaliśmy na pierwsze piętro. Winda też oczywiście była stara, z lustrem, bardzo cicha. Po drobnym mocowaniu się z zamkiem weszliśmy do pokoju.

Hotel Ritz w Madrycie – pokój

Pokój nie był specjalnie duży, za to łóżko z baldachimem, wszystkie meble w starym stylu, łącznie z telefonem. Na małym stoliku czekało na nas świąteczne ciasto, not bene bardzo smaczne. Zanim zdążyliśmy się jeszcze dokładnie rozejrzeć, ktoś zapukał do drzwi i pojawiło się dwóch dżentelmenów z naszymi bagażami. Tym razem nie wyrywaliśmy im walizek, poczekaliśmy aż położą je w przeznaczonym dla nich miejscu. W podzięce daliśmy napiwek.

Wróciliśmy do oglądania pokoju. Wnętrze po bliższym poznaniu dało się lubić. Bo i garderoba, bo sporo ładnych detali. W sumie – stylowo. Bardzo rozczarowała nas toaleta i łazienka. Oba pomieszczenia były bardzo małe, ale za to miały złote kurki. Rozumiem, że remont łazienek wymagałby zamknięcia całego hotelu, ale kiedyś w Ritzu będą musieli się na to zdobyć, bo są one z poprzedniej epoki, a swoim standardem przypominają raczej hotele trzygwiazdkowe.

hotel Ritz w Madrycie
Było biurko
hotel Ritz w Madrycie
Toaleta ze złotymi kurkami
hotel Ritz w Madrycie
Wanna też ze złotymi elementami
hotel Ritz w Madrycie
Łóżko z baldachimem

Podobało nam się w Ritzu, że w pokoju był dywan. Zresztą dywany też wyścielały korytarze i może dzięki temu w hotelu było naprawdę cicho. Do naszego pokoju nie docierał żaden głos ani z korytarza, ani z sąsiednich pokoi. Pokojówki nosiły stare klasyczne stroje, z białymi fartuszkami włącznie. Wieczorem przygotowywały łóżko do spania, tzn. zdejmowały narzutę, kładły białe ręczniczki pod łóżkiem, stawiały na nich kapcie, zasłaniały zasłony i zostawiały czekoladki. To wszystko sprawiało zrazu wrażenie pewnej sztuczności, ale tak naprawdę była w tym metoda i procedura. Tak to po prostu ma wyglądać.

hotel Ritz w Madrycie
Łóżko przygotowane na noc

W pokoju była woda mineralna, a także minibar do użytku gości. Cały personel czekał w gotowości na życzenia klientów. O pomoc można zawsze poprosić consierge. Marcinowi  poradził, gdzie najlepiej można oglądać paradę Trzech Króli.

hotel Ritz w Madrycie
Drobna przekąska

Nie zdecydowaliśmy się na kolację w miejscowej restauracji, bo ludzie przychodzili do niej w strojach wieczorowych. A jak się domyślacie takich ze sobą nie mieliśmy. Poza tym, co tu dużo ukrywać, ceny do najniższych nie należały, a że był to świąteczny dzień obowiązywało menu, co dodatkowo podbijało stawkę.

Hotel Ritz w Madrycie – bar

Postanowiliśmy natomiast wypić drinka w hotelowym barze. Nie był to najtańszy drink, jaki w życiu piliśmy, ale trzeba przyznać, iż nie był oszukany i zawierał odpowiednie porcje alkoholu. Będę szczera – był bardzo smaczny. Siedzieliśmy na kanapie, sączyła się spokojna muzyczka, goście siedzący przy stolikach uśmiechali się do siebie. Ot, taka pewność siebie, podbudowana zawartością konta i portfela. Wokół lustra, stylowe meble i wszechogarniający spokój. Naprawdę nam się podobało, choć przecież w niczym ten bar nie przypominał typowych hiszpańskich barów, pełnych zgiełku i zdecydowanie mniej eleganckich.

hotel Ritz w Madrycie
Może szampana?

Hotel Ritz w Madrycie – atmosfera

Jeśli chodzi o atmosferę to warto dodać, iż Ritz madrycki jest miejscem w którym ludzie chcą się pokazać. Widać więc przychodzących tu z zewnątrz gości kierujących swe kroki do restauracji. Kroki to często niepewne, a goście pełni onieśmielenia. Widać też gości, którzy swoje bogactwo posiedli chyba całkiem niedawno, ale są i tacy, którzy prezentują „dyskretny urok burżuazji”. Głupio tak robić zdjęcia, o filmie nawet nie wspominam, ale zapewniam, że obserwacje hotelowe są tu po prostu pyszne.

Hotel Ritz to miejsce ze świata, którego już nie ma. Osobiście nie żałuję, że odszedł i może dlatego wolę nowocześniejsze hotele. Dla niektórych może mieć jednak swój urok. A może jednak ten świat istnieje ? Hotel Ritz w Madrycie należy do sieci Belmond, a ta dysponuje 45 takimi przybytkami na świecie, oferuje przejazdy luksusowymi pociągami i równie luksusowe rejsy. Jak przeczytaliśmy prezesem tej korporacji jest John Scott III (bardzo lubimy ten nazwiska z numerkami), a firma jest spółką giełdową. To z kolei argument pozbawiający ten świat staroświeckiego uroku. Do dziś natomiast zastanawiamy się, jak to się działo, że windy były zawsze puste…?

hotel Ritz w Madrycie
No i te drobiazgi
hotel Ritz w Madrycie
W innych hotelach jest kartka z napisem „nie przeszkadzać”

Jeśli lubicie Hiszpanię, zerknijcie tu.

Chcecie na bieżąco śledzić nasze podróże, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie.

Zainspirujcie się do odwiedzenia ciekawych miejsc w Polsce, kupując nasz ebook, szczegóły na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a klikając w zdjęcie, przeniesiecie się do naszego sklepu.

Polska na dobry nastrój
Polska na dobry nastrój

Od wielu lat zwiedzam i wędruję po Polsce i świecie. Zawsze na własną rękę i na własny rachunek. Polska znajdowała i znajduje szczególne miejsce w moich podróżniczych planach. Mam także wielki sentyment do Hiszpanii, po prostu lubię ten kraj z jego wspaniała kulturą, zabytkami i krajobrazami. Odkąd pamiętam lubiłam poznawać nowe miejsca, zaglądać w tajemnicze zakamarki, podróżować. Ta pasja towarzyszyła mi także w życiu zawodowym, a zdarzyło się w nim wiele.Pisałam o polityce międzynarodowej, ale także o zwiedzaniu Polski i Europy. Dalekie podróże związane z pracą, wizyty w niezwykłych miejscach, takich jak Downing Street 10 czy Pałac Elizejski tylko rozbudziły mój i tak wielki apetyt na poznawanie świata. Po drodze udało mi się napisać przewodnik po Mazowszu, bo Polska zawsze była dla mnie fascynującym miejscem do odkrywania. Od 8 lat prowadzę stronę Podróżniczego Domu Kultury. Piszę, fotografuję i opowiadam w mediach społecznościowych. Pokazuję i opisuję tylko to, co sama widziałam. Patrzę na świat optymistycznie, ale i krytycznie. Nie potrafię żyć bez podróży.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej.Akceptuję Prywatność i polityka cookies