Ze Stepancmindy do winnicy Akhasheni, nawet poszło szybko
11.08.2018 Stepancminda pożegnała nas deszczem, który także towarzyszył nam przez połowę pobytu. Po śniadaniu w naszym pensjonacie „Czemodann”, który okazał się dobrym wyborem, ruszyliśmy ze wszystkimi bagażami do marszrutki. Stały dwie, chcieliśmy wsiąść do tej, w której było więcej ludzi, ale okazało się, że ta druga odjeżdża jako pierwsza. Początkowo nie chcieliśmy w to uwierzyć, wywołując zdenerwowanie kierowcy. W końcu spytaliśmy pani w kiosku i kiedy ta potwierdziła, że mniej zatłoczona marszrutka odjeżdża jako pierwsza, wsiedliśmy do niej i to w ostatniej chwili, bo podczas naszych rozważań zdążyła się już zapełnić. Ze Stepancmindy do Tbilisi marszrutki teoretycznie odjeżdżają co godzinę od 7 rano, ale my ruszyliśmy wcześniej (była 8:50), trzeba…