Wille Konstancina, szlakiem domów i ich mieszkańców
Pogoda pokrzyżowała nam plany wyjazdowe i weekend spędziliśmy w Konstancinie. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo tym razem zeszliśmy z utartego szlaku naszego spaceru, postanowiliśmy skorzystać z tego, że drzewa nie mają liści i zrobić zdjęcia znanych domów. Bo Konstancin to przecież uzdrowisko i dawne letnisko, postanowiliśmy obejrzeć wille Konstancina. Z ulicy Piłsudskiego skręciliśmy w Sobieskiego i po minięciu domów osiedla mieszkaniowego, wytworu PRL dotarliśmy do pierwszego znanego budynku, czyli willi Quo Vadis.
Osiedle to stoi nota bene na miejscu jednego z dawnych konstancińskich parków. Cóż, budynki delikatnie mówiąc nie są piękne, ale otoczenie, pełne drzew, zachowało swój urok. Teraz o Quo Vadis. Według autorów „Spacerownika warszawskiego” ma ona najwspanialsze werandy w okolicach Warszawy. Kiedyś był tu pensjonat. Warto wejść na podwórko i zobaczyć drugą stronę budynku, która prezentuje się nawet lepiej niż ta od ulicy.
Co ciekawe, gdyby nie dwie ściany budynku udekorowane werandami sama bryła nie prezentowałaby się zbyt okazale. Kolejna na naszej trasie była willa Gryf.
Przed wojną mieścił się tu pensjonat dla dam. Willa przypomina trochę nieliczne, pochodzące z początków XX wieku, zachowane budynki w Świnoujściu lub też w cesarskich miejscowościach po drugiej stronie granicy. Wróćmy jednak do Konstancina. Po wojnie, do lat 80-tych XX wieku mieścił się tu dom dziecka. Teraz skręciliśmy w ulicę Mickiewicza, gdzie na rogu jest willa Leonówka, jedna z najstarszych w Konstancinie, wybudowana w stylu szwajcarskim.
Odrestaurowana, ale znów popada w ruinę. A szkoda. Doszliśmy do ulicy Matejki i minęliśmy neoklasycystyczną willę, która powstała zupełnie współcześnie. Dalej był dawny pensjonat, a właściwie elegancki hotel Biruta.
Willa Zorza powstała w latach 30 na miejscu dawnego budynku o tej samej nazwie. W willi przez pewien czas mieściła się siedziba misji brytyjskiej i dom dziecka.
Dziś stoi pusta i niszczeje. Z ulicy Matejki skręciliśmy w Żeromskiego i pod numerem 4 obejrzeliśmy willę Świt, w której mieszkał Stefan Żeromski z rodziną.
Na nas nie zrobiła największego wrażenia. To bardzo skromny budynek i można powiedzieć, że nieco kontrastuje z okazałymi rezydencjami znajdującymi się w pobliżu. Za willą skręciliśmy w ulicę Sienkiewicza i poszliśmy w stronę Parku Zdrojowego. Pod numerem 19 był kiedyś pensjonat Maryla.
Budynek jest zrujnowany. Po wojnie został zasiedlony przez kwaterunek. Willa Izyhali została odremontowana i prezentuje się dziś bardzo dobrze.
Należała do przedsiębiorcy Paschalskiego, a nazwa pochodzi od imion jego córek. Miłe wrażenie sprawia też willa Moja
z charakterystyczną dla niektórych budowli z początku XX wieku wieżą. Willę Naemi zdobią malowane aniołki, wobec tego nie sposób jej pomylić z innym domem.
W czasie pierwszej wojny była ośrodkiem życia kulturalnego. Przypomina wille znad Morza Śródziemnego. Po II wojnie przejął ją kwaterunek, ale na szczęście została odnowiona przez nowych właścicieli. Na końcu ulicy jest dawny pensjonat Szwajcarka.
Dziś w mieszczącej się tu restauracji można zjeść smaczny posiłek. W lecie funkcjonuje ogródek i piec węglowy, w którym pieczona jest pizza. Bardzo mi tu smakowała pizza biała. I to już koniec naszego spaceru, bo w niedzielę było strasznie zimno (taki mamy klimat, jak niektórzy mówią) i ciężko było robić zdjęcia. Ale na pewno wyruszymy na kolejne wędrówki po Konstancinie. Napiszemy o historii tego niezwykłego miejsca, które choć zgodnie z wolą włodarzy PRL, miało przestać być pięknym kurortem takim jednak znowu jest. I jeszcze jedno: do spacerów i poznania historii domów zachęciły nas dwie książki: „Spacerownik warszawski” Majewskiego, Bartoszewicza i Urzykowskiego oraz „Konstancin” Lachowskiego. Z tych też książek zaczerpnęłam informacje dotyczące mieszkańców poszczególnych domów.
Spacery po Konstancinie zachęciły nas do napisania własnego przewodnika-spacerownika, znajdziecie w nim wiele historii z przeszłości o interesujących ludziach i ich domach.
Jeśli
lubicie zwiedzać województwo mazowieckie, kliknijcie tu;
chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;
jeździcie po Polsce i szukacie interesujących miejsc do zobaczenie, kupcie nasz ebook, w tym wpisie znajdziecie szczegóły, a klikając w poniższe zdjęcie przeniesiecie się do naszego sklepu.
Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, jak z niego skorzystacie.
2 komentarze
Macgaleana
Szanowna Pani! Willa Izyhali przez wiele lat była bardzo zadbana użytkowana jako przedszkole za czasów poprzedniego i nowego systemu. Była „moim” przedszkolem. Znam ją na wskroś. Na początku lat 1990-tych wyeksmitowano przedszkole i willa długo nie miała opiekuna. Liczne romonty kończyły się fiaskiem lub zmianą własności. I tu znowu upadek willi… Nigdy do końca nie była wykończona oraz zasiedlona tak jak na to zasługuje… I teraz też niszczeje. Codziennie koło niej przechodze. Pokrycie jej dachem tylko chroni przed totalna rujnacja. Uważam, że zasługuje na lepszy los. Proszę się odezwać jeśli będę coś wi działa chętnie udzielę odpowiedzi. Odsyłam panią też do publikacji i Konstancinie. Dziękuję za zainteresowanie tą piękną miejscowością. Z poważaniem mieszkanka od urodzenia.
Małgorzata Bochenek
Dziękuję za cenne uzupełnienie. Upłynęło trochę czasu odkąd napisałam teksty o Konstancinie. Zmieniły się też poszczególne wille. Poznałam dokładnie ich historię, czytając zarówno książki, jak i materiały w gazetach oraz na w grupach na stronie internetowej. Mam nadzieję, że e-book, który właśnie powstaje, spodoba się Pani. Odezwę się wkrótce i może da się Pani zaprosić na kawę, aby porozmawiać o Konstancinie. Serdecznie pozdrawiam. Małgosia