Z Ejlatu do Jerozolimy
Azja,  Blog,  Izrael

Z Ejlatu do Jerozolimy, droga z fantastycznymi widokami

8 listopada 2018

Dzisiejszy dzień spędziliśmy w drodze. Z Ejlatu wyruszyliśmy o 10, do Jerozolimy dotarliśmy o 15. Droga wcale mi się nie dłużyła, bo krajobrazy były tak fantastyczne, że cały czas gapiłam się przez okno. Czasem usiłowałam zrobić zdjęcie. Niestety okno było brudne, co widać. Bilet na te ponad 300 kilometrów kosztował 70 szekli. Kierowca jechał szybko i mieliśmy jeden postój 20-minutowy. Podróże autobusem nie są w Izraelu jakoś szczególnie męczące. Odcinek nad Morze Martwe znaliśmy. Od Masady do Jerozolimy były to całkiem nowe dla nas krajobrazy.

Z Ejlatu do Jerozolimy – nad Morzem Martwym

Zauważyliśmy, że wzdłuż właściwie całego wybrzeża Morza Martwego w tej jego części jest zakaz wejścia na tereny biegnące do wody. Stoją tablice zakazujące i ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Widzieliśmy też z autobusu głębokie doły. To właśnie one są niebezpieczne. Człowiek wchodzi na taki teren, a potem ginie po nim ślad.

Stwierdziliśmy, że nasz wybór, czyli miejscowość Ein Bokek, był najlepszy. Miejsce to być może turystyczne, ale na pewno bezpieczne. Po drodze do morza ziemia nie zapada się pod nogami.

Z drugiej strony drogi podziwialiśmy wspaniałe skały. Natura jest jednak najlepszą rzeźbiarką.

Z Ejlatu do Jerozolimy
Widok przez brudne okno
Z Ejlatu do Jerozolimy
Nad Morzem Martwym
Z Ejlatu do Jerozolimy
To też krajobraz za oknem
Z Ejlatu do Jerozolimy
Morze Martwe
Z Ejlatu do Jerozolimy
Tablica ostrzegająca przed niebezpieczeństwem

Z Ejlatu do Jerozolimy – wjazd do Jerozolimy

Tuż przed Jerozolimą widzieliśmy slumsy. Jechaliśmy przez Zachodni Brzeg. Przy wjeździe do miasta utworzył się korek, bo była tu kontrola graniczna. W samym mieście poruszanie się też nie okazało się bardzo proste, z powodu dużego ruchu i związanymi z nim korków.

W pewnym momencie jechaliśmy  przez dzielnicę zamieszkaną przez  ortodoksyjnych Żydów. Na ulicy nie widać było nikogo ubranego w stroje, jakie znamy z ulic naszych miast. Niby wiedzieliśmy, że tak jest w niektórych częściach miasta, ale wiedzieć to jedno, a zobaczyć, to zupełnie inna historia.

Z Ejlatu do Jerozolimy – pierwsze wrażenia z Jerozolimy

Z dworca autobusowego wychodzi się przez centrum handlowe. Poszukaliśmy przystanku tramwajowego, w automacie kupiliśmy bilet i pojechaliśmy zatłoczonym tramwajem do mieszkania, które wynajmujemy. Znajduje się ono w bardzo ruchliwej dzielnicy. Na ulicy odbywa się właśnie jakiś koncert uliczny, wcale nie musimy tam być, w środku też wszystko słychać.

Marcin zaciągnął mnie na bazar. Jest on okropnie zatłoczony, co nie wzbudziło mojego entuzjazmu. Myślałam tylko o jednym, żeby jak najszybciej stamtąd wyjść. Biedny Marcin nie zjadł więc swojej kolacji.

Z Ejlatu do Jerozolimy
Linia tramwajowa w Jerozolimie
Z Ejlatu do Jerozolimy
W Jerozolimie więcej jest osób ubranych w tradycyjne stroje
Z Ejlatu do Jerozolimy
Sklep
Z Ejlatu do Jerozolimy
Na bazarze
Z Ejlatu do Jerozolimy
Trochę słodyczy
Z Ejlatu do Jerozolimy
Wieczorem

Na razie Jerozolima bardzo mnie zdziwiła. Jest tu bardzo dużo tradycyjnie ubranych ludzi, a jednocześnie panuje jakaś taka wschodnia, rozrywkowa atmosfera, którą z wcześniejszych opisów raczej kojarzyłabym z Tel Awiwem. Zobaczymy jak będzie dalej. Jutro zaczyna się szabas, może więc być trudno.

Jeśli

interesuje Was Izrael, zerknijcie tu;

chcecie wiedzieć, co u nas słychać, obserwujcie nas na Facebooku i Instagramie;

lubicie zwiedzać niezwykłe miejsca w Polsce, kupcie nasz ebook, informacje na jego temat znajdziecie w tym wpisie, a gdy klikniecie w poniższy obrazek, przeniesiecie się do naszego sklepu.

Polska na dobry nastrój
Polska na dobry nastrój

Poniższy link jest afiliacyjny, będzie nam miło, gdy z niego skorzystacie.



Booking.com


Od wielu lat zwiedzam i wędruję po Polsce i świecie. Zawsze na własną rękę i na własny rachunek. Polska znajdowała i znajduje szczególne miejsce w moich podróżniczych planach. Mam także wielki sentyment do Hiszpanii, po prostu lubię ten kraj z jego wspaniała kulturą, zabytkami i krajobrazami. Odkąd pamiętam lubiłam poznawać nowe miejsca, zaglądać w tajemnicze zakamarki, podróżować. Ta pasja towarzyszyła mi także w życiu zawodowym, a zdarzyło się w nim wiele.Pisałam o polityce międzynarodowej, ale także o zwiedzaniu Polski i Europy. Dalekie podróże związane z pracą, wizyty w niezwykłych miejscach, takich jak Downing Street 10 czy Pałac Elizejski tylko rozbudziły mój i tak wielki apetyt na poznawanie świata. Po drodze udało mi się napisać przewodnik po Mazowszu, bo Polska zawsze była dla mnie fascynującym miejscem do odkrywania. Od 8 lat prowadzę stronę Podróżniczego Domu Kultury. Piszę, fotografuję i opowiadam w mediach społecznościowych. Pokazuję i opisuję tylko to, co sama widziałam. Patrzę na świat optymistycznie, ale i krytycznie. Nie potrafię żyć bez podróży.

5 komentarzy

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej.Akceptuję Prywatność i polityka cookies